Bylica pospolita, Artemisiae vulgaris lub Artemisiae argyi, rośnie niemal wszędzie na Ziemi. Spalanie jej postaci suchej, zwanej moksą, bezpośrednio na ciele lub tuż nad nim, zostało uznane za terapeutyczne już w czasach starożytnych. Szerokie efekty tego działania badano odtąd na całym świecie.
Doświadczenia kliniczne zdobyte w ciągu dziesięcioleci nie pozostawiają wątpliwości co do wartości zdrowotnej tej substancji. Powstało też wiele dzieł literatury medycznej – zarówno chińskiej, jak i japońskiej – wśród nich starsze pisma i nowsze badania naukowe, które dokładnie opisują zagadnienia związane z moksą.
Moksa znalazła zastosowanie w leczeniu wielu chorób. Przykładowo, w ciągu ostatnich kilku stuleci ogromna populacja ludności w Japonii uniknęła ciężkich zachorowań na gruźlicę, która natomiast zdecydowanie silniej dotknęła Europejczyków. Japończycy bowiem wykorzystali wiedzę dotyczącą zastosowania moksy. Dokładnie wiedzieli, gdzie należy ją spalić na ciele, co wyleczyło wielu z nich, w przeciwieństwie do znacznego procentu populacji Europejczyków, którzy nie przetrwali tej straszliwej plagi.
Moksę można nakładać na dwa sposoby – bezpośrednio na skórę lub nieco ponad nią. Pierwowzór pochodzący z Chin zalecał jej spalanie bezpośrednio na skórze. Co ciekawe, w dzisiejszych czasach sposób ten jest jednak rzadko wybierany przez Chińczyków. Do moksoterapii w szczególny sposób podchodzą natomiast Japończycy. Utrzymują i popularyzują metodę opartą na tradycji i dlatego też najbardziej nowoczesne metody dotyczące bezpośredniego stosowania moksy na skórze pochodzą właśnie z Kraju Wschodzącego Słońca. Moksę stosuje się w dwojaki sposób – jako formę bezpośrednią i pośrednią. W ujęciu bezpośrednim używa się kadzidełka do podpalenia moksy wielkości małego ziarenka ryżu lub sezamu, umieszczonej na maści zapobiegającej oparzeniom. Moksa bezpośrednia jest suszona przez długi czas (nawet cały rok) i jest czysta – zawiera tylko puch nasion bez żadnych pozostałości łodyg i liści. Zasada jest prosta. Im moksa jest bardziej żółta, tym czystsza.
Forma pośrednia moksy ma na celu rozgrzewanie obszaru, a nie określonego punktu. Jest najczęściej wykonywana przy użyciu grubej moksy w postaci „cygara” umieszczanego blisko skóry pacjenta. Do innych popularnych sposobów użycia i wykorzystania moksy pośredniej należą: pudełko moksy, moksa na szczycie igły do akupunktury, moksa na naklejce samoprzylepnej oraz moksa na naturalnym buforze (plasterek imbiru, maść Miso oraz inne). Moksa pośrednia schnie zazwyczaj przez krótszy czas w porównaniu do moksy bezpośredniej – do kilku miesięcy. Jest ona jednak mniej czysta, ponieważ oprócz puchu nasion zawiera też inne części rośliny bylicy pospolitej. W tym przypadku im moksa jest bardziej zielona, tym bardziej jest zanieczyszczona.
Działanie terapeutyczne moksy jest niepodważalne. Istnieje kilka konkretnych chorób i dolegliwości, które często reagują na leczenie moksą lepiej niż na jakikolwiek inny rodzaj leku. Na przykład ostre zapalenie wyrostka robaczkowego najlepiej leczyć poprzez bezpośrednie spalanie moksy w linii pośrodkowej brzucha, w odległości równej trzem palcom poniżej pępka. Innym atrybutem moksy jest jej działanie rozgrzewające. Jest ono bardzo korzystne dla ludzi zamieszkujących obszary o zimnym klimacie, gdzie niska temperatura powoduje ból oraz choroby. Mówiąc najprościej, rozgrzanie danego miejsca powoduje usunięcie bólu poprzez przesunięcie zastoju zimnej energii, która go powodowała. Jedną z największych zalet moksy, oprócz skutecznego działania leczniczego, jest jej dostępność pod względem ceny. W czasach, gdy usługi medyczne niejednokrotnie były bardzo drogie, moksa była dobrym rozwiązaniem dostępnym praktycznie dla każdego.
Ponadto jest to prosta metoda lecznicza, która wymaga przede wszystkim podstawowej wiedzy i zdrowego rozsądku.
Największym zagrożeniem w stosowaniu moksy jest możliwość powstawania oparzeń i pęcherzy przy nieumiejętnym wykonywaniu zabiegów. Dotyczy to zarówno moksy stosowanej pośrednio, jak i bezpośrednio. Szczególną uwagę należy zachować też podczas leczenia pacjentów z cukrzycą, ponieważ u nich rany goją się bardzo powoli lub wcale. Chociaż w Japonii uważa się za zdrowe wdychanie dymu moksy, to jednak z naukowego punktu widzenia nie jest to wskazane przez wzgląd na substancje smoliste lub toksyczne, które mogą być zawarte w cygarach i puchu niskiej jakości. Innym, choć mało znaczącym minusem jest też to, że stosowanie moksy jest czasochłonne, w przeciwieństwie do nakłuwania czy innych form alternatywnej i konwencjonalnej medycyny. Jeśli chodzi o jakość dostępnych na rynku produktów, japońska moksa jest zdecydowanie najlepsza, ale również najdroższa. Moksa chińska, koreańska oraz ta z Nepalu nie są tak intensywne, ale są o wiele bardziej przystępne i pozwalają uzyskać równie dobre rezultaty.
Pisząc o moksie, nie można pominąć punktu wykorzystywanego w akupunkturze i moksoterapii zwanego punktem Żołądek-36 (St 36). Żołądek-36 znajduje się na bocznej powierzchni goleni tuż pod kolanem i w Japonii jest uważany za najlepszy punkt długowieczności. Jak dotąd, jest to najbardziej zbadany punkt. Ostatnio naukowcy wykazali, że stosowanie moksy na punkt Żołądek-36 ma właściwości przeciwnowotworowe i korzystnie wpływa na układ odpornościowy. Tradycyjnie natomiast punkt Żołądek-36 był od zawsze wykorzystywany w terapii moksą w leczeniu niemal każdej choroby – z wyjątkiem refluksu i choroby wrzodowej, które są jedynymi przeciwwskazaniami do używania tego punktu. Punkt Żołądek-36 jest dobrze znany z tego, że przy regularnym stosowaniu wspiera stan pacjenta i jego witalność, wspomaga leczenie chorób i umożliwia dłuższe życie w zdrowiu.
Na zakończenie anegdota dotycząca doktora Shimataro Hara, japońskiego lekarza. Hara był jednym z największych zwolenników spalania bezpośredniego moksy codziennie na punkcie Żołądek-36. Osiągnął swój cel – praktykował medycynę aż do wieku 104 lat i umarł w wieku 108 lat. W młodym wieku inni lekarze szydzili z doktora Hara za jego przywiązanie do starych tradycji, ale najwyraźniej to on śmiał się ostatni. Sam Shimataro Hara pod koniec życia napisał o moksie: „Ta metoda jest tak prosta, że aż zbyt łatwa, przez co wydaje się kłamstwem”.
Moshe Becker, Helena Zwinczewska, Izabela Kubieniec